 |
POCZEKALNIA Klub Literacki SAiPKO
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maria
Moderator
Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Otwock
|
Wysłany: Wto 12:03, 04 Maj 2010 Temat postu: Jak nie zostałam pisarką |
|
|
To zdarzyło się ładnych parę lat temu. Do dziś pluję sobie w brodę… Ludzie, gdzie ja bym teraz była, gdyby wtedy mi się udało?! Na pewno nie siedziałabym, tak jak teraz w domu, znowu przy garach…
***
Miałam już dość monotonii życia. Tylko gary i pranie, pranie i gary. Syn w internacie, kończy zawodówkę, córka na studiach, mąż przeważnie na delegacji. Właśnie przeczytałam w gazecie, że nasz powiatowy dom kultury ogłasza konkurs literacki. Pomyślałam sobie, a może… Kiedyś w podstawówce to dostawałam za wypracowania dobre oceny, a raz to nawet jedno na szkolnym apelu czytałam.
Napiszę opowiadanie, postanowiłam. Mąż akurat wyjechał na kolejną delegację, miałam trochę spokoju. No to wzięłam się do tego pisania. Nawet mi się podobało.
W sobotę mąż wrócił z delegacji. Chciałam mu się pochwalić. Niech wie, że ma żonę nie tylko do garów.
- Zmęczony jestem, nie zawracaj mi głowy. Lepiej daj coś do jedzenia.
Poszłam do kuchni. Herbatka, kanapki z salcesonem, pomidory z cebulką - wszystko takie jak lubi. Zjadł i usiadł przed telewizorem. Za chwilę już pochrapywał w fotelu.
Myślę sobie, jutro niedziela, prześpi się, wypocznie, to przeczyta. Następnego dnia, tak jakoś między śniadaniem a obiadem, on znów w fotelu z pilotem w ręku, a ja wciskam mu do rąk moje opowiadanie.
- Kobieto, chyba zgłupiałaś. Lepiej za obiad się weź i daj spokojnie popatrzeć na telewizor.
- Ale obiad już gotowy, tylko podgrzać.
Wpatrzony w ekran chyba nawet nie usłyszał, co do niego mówię.
Nie, to nie. Zapytam syna, czy mu się podoba. Odwiedziłam go w internacie. Grał z kolegą w jakąś grę komputerową.
- Mama, ja to wolę dobry horror obejrzeć, a ty mi tu jakieś bzdety dajesz do czytania. Napisałabyś coś takiego dla ludzi, żeby porządny dreszcz człowiekiem wstrząsnął. Albo o sporcie coś, o kickboksingu na przykład.
Nawet dokładnie nie wiedziałam, co to ten „kikbok…”. Ale dreszcz może być. Dopisałam więc, że jak bohaterka szła przez las, to coś tak w krzakach zaszeleściło, aż się przestraszyła. Ale ciągle nie byłam pewna, dobre to opowiadanie czy nie.
Wtedy przypomniało mi się, że moja przyjaciółka ze szkolnych lat, co mieszkała na drugim końcu miasteczka, to kiedyś wiersze pisała. Jak nam czytała na przerwach, to aż płakałyśmy, takie wzruszające były. O miłości oczywiście. Postanowiłam, że jeszcze ją zapytam.
No tak, a jak ona też w tym konkursie chce wystartować, to mi jeszcze mój pomysł ukradnie. Nie, nie pójdę do niej.
Ale jak raz spotkałyśmy się przypadkiem na bazarze. I ona do mnie, czy ja wiem, że pojutrze przyjeżdża do nas ten Bolek, co to B klasy chodził, a teraz to on jakiś wielki pisarz jest. Dobra nasza, myślę, to ja najlepiej jego się jeszcze zapytam. Ale nic jej nie mówię, trzymam język za zębami.
Ten Bolek to przyjechał tu na wieczór autorski, swoją książkę pokazywać. I sprzedawać też chciał, ale mało ludzi w ogóle było i chyba tylko ja jedna kupiłam. Pomyślałam, jak mu trochę pomogłam, to i on może przeczyta moje opowiadanie i się wypowie.
To było w kawiarni, więc ja kawę, ciasteczko i tak nieśmiało zagajam, że też piszę.
- Taak? Zapytał, ale chyba więcej go to ciasteczko interesowało. I tak jakoś popatrzył w stronę barku. Więc myślę sobie, on pewnie jak mój mąż po ciężkiej pracy lubi sobie piwko wypić. Zamówiłam.
- Pani pokaże to opowiadanie – powiedział wreszcie po drugim piwie.
Pani, teraz to - pani. A kiedyś to zwyczajnie, Zośka, do mnie mówił.
Ale to pisarz. Drukują go w gazetach. Gdzie mnie tam do niego.
Zaczął czytać. Szybko tak przebiegał oczami. A ja jakbym z nim razem czytała, też oczy mi latały, to tu, to tam.
- Nie, nie! – prawie że wykrzyknął. Tak się – proszę pani - nie pisze!
- Opowiadanie musi mieć początek, który zaciekawi, środek, który pokaże bohaterów w akcji i zakończenie, które czytelnika zaskoczy. Musi pani najpierw wymyślić całą historyjkę, mieć ją w głowie, w głowie – mówię, a potem dopiero ją zapisać.
A co ja niby zrobiłam? Przecież wymyśliłam i zapisałam!
Ale już nic nie mówiłam, bo się ten Bolek spieszył już bardzo. Miał wieczorem jeszcze jedno takie spotkanie. Z czytelnikami. Tak mówił. Wsiadł do samochodu i tyle go widziałam.
Z opowiadaniem w ręku wróciłam do domu. A tu córka przyjechała z akademika. No, to jej mówię, a ona…
- Mamo, nie mam teraz czasu, ale jak chcesz pobawić się w pisanie, to do Internetu wejdź. Tam są takie portale literackie, możesz wysyłać tekst, inni go czytają, a później piszą, czy im się podoba, czy nie, co zmienić, co poprawić. Chcesz to pójdę z tobą do naszej biblioteki (w domu komputera przecież nie było) i pokażę ci, co i jak.
Poszłyśmy następnego dnia, córka znalazła ten jakiś portal i przepisała to moje opowiadanie. Szybko umiała pisać. Za chwilę już mogłam je przeczytać na ekranie.
- Zobaczysz, mama, za chwilę ktoś się do ciebie odezwie.
- Jak odezwie?
- No tu pod spodem w okienku napisze, co myśli. A potem ty mu możesz odpowiedzieć.
I zaczęła mnie uczyć, gdzie, co i jak mam kliknąć. To się nazywa kliknąć.
Jak przeczytałam, co ten pierwszy gość do mnie napisał, to włosy stanęły mi dęba. Wszystko mu było źle. A to zdanie nie w tym miejscu, a to nie takie słowo, a to brakuje przecinka. I jeszcze, że „przczoła” napisałam, a pisze się „pszczoła”.
No, niech mu będzie, to mogę poprawić.
Ale zobaczyłam, że już następni goście się wpisują, a każdy jakoś tak się nazywa, że czasem nawet przeczytać nie umiem. To małą, to dużą literą albo w jakimś obcym języku.
Każdemu coś się nie podobało. Jednemu to, drugiemu tamto. Kołowacizny można dostać.
Jak komuś się spodobał ten szelest w krzakach, to drugi zaraz pisze, że to głupota.
Nie, nie mogę, jeszcze naprawdę od tego zgłupieję.
Wracam do domu. Tam mąż już na kolację czeka.
Jutro nad tym pomyślę.
Następnego dnia postanowiłam wysłać takie, jakie jest. Spakowałam do koperty. Biorę do ręki gazetę, żeby jeszcze adres sprawdzić, żebym nie pomyliła. Patrzę, a tu termin nadsyłania prac już dawno minął. A niech to.
I tak nie zostałam pisarką.
***
Córka mówi - Mama, pisz bloga, wszyscy teraz piszą, Wałęsa, ważni politycy, dziennikarze i zwykli ludzie, młodzi i starzy. A mnie się już nie chce. Swoje wiem, ale kto to przeczyta. I tak nie posłuchają tego, co mam do powiedzenia... Starzeję się. O! Coś mi się w kuchni przypala. Idę.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
beata
Dołączył: 15 Kwi 2010
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:15, 09 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Myślę, że każda twórczość jest wartością, nawet ta pisana do tzw. szuflady. Kiedy piszemy, malujemy itd. wyrażamy siebie i zastanawiamy się nad tym co dookoła.
Tym samym lepiej poznajemy, mamy płaszczyznę do refleksji, fantazji... Niestety wciąż się samoograniczamy, szukając uznania u innych. Dlatego opowiadanie jest prawdziwe.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez beata dnia Nie 18:17, 09 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wanda Szczypiorska
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 9:22, 10 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Uśmiałam się setnie. Bardzo fajne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Małgorzata K-N
Dołączył: 24 Mar 2010
Posty: 173
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:02, 24 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Bardzo udane opowiadanie. Raz, że temat z życia wzięty, zwłaszcza tutaj )), a poza tym napisany z dużą dozą humoru. Super!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Henryk Musa
Dołączył: 06 Sie 2010
Posty: 650
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Pon 10:43, 13 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
mamy dość monotoni swego życia, pragniemy odmiany. czasem się udaje, czasem nie. Próbować warto, by życie nie było nudne. Henryk
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Henryk Musa
Dołączył: 06 Sie 2010
Posty: 650
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Sob 20:51, 17 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
A kto z nas myślał ze będzie pisarzem, czy poeta? To zycie, czas doprowadziło nas do tego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|